powstawały, teraz mi się wydają, takie hmmm ... zwykłe, ale wtedy pełen zachwyt:)
Popatrzyłam na ranem na mojego anioła, tego pierwszego. Opadły mi ręce, włosy i wszystko co mogło... Ja zrobiłam takie coś ??? Chyba wina zmęczenia.
Oczywiście dostałam nową wenę, postanowiłam się bardziej przyłożyć i stworzyłam najpierw te dwa:
Ale nadal nie były to anioły które mnie zadowoliły, więc pracowałam dzielnie prawie do 2 w nocy (dodam że wstaję o 6.30 do pracy, a mój sen przerywa dziecię ok.godz.4 rano na kakao)
No i stworzyłam anioła. Takiego który mi się spodobał, który już miał (przynajmniej dla mnie) to "coś"
Anioł wyszedł dość spory. Na żywo wyglądał lepiej niż na tych fotkach. No i pojechał "stróżować" do Natalki.
Podsumowując, druga noc z masą solną, i trzy anioły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.