wtorek, 13 grudnia 2011

Co raz blizej święta...


Widać to nie tylko w sklepach, ale też po bloga z rękodziełem.
Widać, że dziewczyny, tak jak ja, mają pełen ręce "roboty".
I należy się z tego cieszyć, i to bardzo.
Bo to znak, że co raz więcej osób docenia rękodzieło,
i chce posiadać "przedmiot" z duszą,
a nie masową produkcję made in china ;)


Ja ostatnio ledwo zipię, zamówień full,
oczywiście
cieszy mnie to bardzo,
ale gdyby tak doba była dłuższa... ach marzenie.
Niestety, nie jest, i musiałam już kilka zleceń odmówić.
A ja nie lubię odmawiać,
bo do klienta trzeba zawsze frontem :)


W ostatnią sobotę wystawiałam swoje twory na
Wielkim Kiermaszu w
mojej miejscowości.
Było aż 30 stoisk, ale mimo to udało mi się sporo pohandlować ;)

Duża też w tym zasługa mojej mamy,
która jest dla mnie mistrzem cierpliwości

i stała prawie do końca kiermaszu.
(ja się poddałam po 4 godz., wiatr, zimo, to jest to czego nie znoszę,
gdyby było tak 30 stopni to bym mogła tydzień stać)
Nasz straganik





Zrobiłam też sporo zawieszek z masy solnej,
te
wygadały jak najprawdziwsze
pierniczki, i każdy się dziwił, gdy mówiłam
że to z masy solnej, zresztą mi samej

tak się spodobały, że już mam pewien plan,
ale o tym na razie cicho sza :
)



Na specjalne zamówienie wykonałam cztery anioły z imionami.
Widać, że sporo dziewczynek nosi piękne imiona.
Wszystkie takie, hmmm, w moim guście.




A tu już aniołki mniejsze.
Cała partia była, była bo już zostały tylko cztery.



Tu anioły z serii "ooo, ale się zdziwiłem" jak to mówi moja córka,
wiecznie zdziwione anioły.
Bardzo lubię je lepić, i bardzo mi się podobają.





Na deser ulepiłam klika gwiazdorów,
które nie cieszył się w ogóle powodzeniem

więc zostaną rozdane jako upominki.



Tu już wcześniej wspomniany Pan Żyraf
który bierze udział w aukcji

charytatywnej, gdzie zbierane są pieniądze
na
rehabilitację mojego kuzyna
Krzyśka, zresztą nie tylko to jest/będzie na aukcjach,
dla
zainteresowanych
DLA KRZYŚKA



Uszyłam też piątego skrzata, ostatniego do sprzedania.
Jeszcze jednego uszyję, ale to już dla mnie samej.
Ten jest w kolorze ciemnego fioletu,
i trzyma zawieszki "pierniczki" ;)





Uszyte na zamówienie dwie króliczki.






Powstał też kotek w kratkę, ale taki bardzo elegancki.


Królik w berecie




Oraz dwa króliki dla bliźniąt - Stasia i Jasia



"Napiekłam" też sporo pierniczków z masy solnej,
szkoda że nie jadalne,

ale fajnie,że mogą być na kilka lat.



Na dzisiaj tyle, jak kogoś zainteresują pierniczki, to służę pomocą.
Zapraszam do komentowania,
to dla mnie jak małe paczuszki z prezentami pod choinką.

Do zobaczenia przed świętami.
Pozdrawiam
Asia

4 komentarze:

  1. Super, to tak cieszy jak się tak miło układa... gratuluję i życzę "większej" doby ;) a mniej zmęczenia,
    aniołki mnie oczarowały... ale poczekam na spokojniejszy czas ;)
    straganik dobrze, że są jeszcze takie miejsca gdzie można rękodzieło kupić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne solniaczki-super zabawki:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW ile pracy musiało to wszystko kosztować!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne cudne./.uściski Ewelina

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.